Jedna z miejskich legend, odnosząca się także do Wrzeciona i krążąca po Warszawie w różnych wresjach, opowiada o pojawieniu się w powojennej stolicy nowej grupy ludności napływowej. W wersji wrzeciońskiej historia ta przedstawia się następująco: Władze chciały bardziej "uklasowić" inteligencki Żoliborz i Bielany, więc zdecydowały o budowie Huty na obrzeżach dzielnicy. Decyzja ta miała charakter polityczny, a nie ekonomiczny. Do pracy w nowym zakładzie ściągano ludzi z całego kraju (niektóre wersje legendy precyzują, że głównie ze Śląska), kusząc ich przede wszystkim atrakcyjnymi warunkami socjalnymi. Wszystkim chętnym do pracy w Hucie przydzielano bowiem mieszkania w blokach dopiero co wybudowanego osiedla Wrzeciono. W pogoni za poprawą statusu materialnego i społecznego do stolicy tłumnie przyjeżdżali więc ludzie z biednych wiosek i zapadłych dziur. Legenda głosi, że jeszcze w latach 80-tych na Wrzecionie można było zobaczyć na balkonach szarych wieżowców wesoło pogdakując