Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2011

In statu nascendi

Wydawać by się mogło, że już wszystko zostało odkryte i opisane, tymczasem życie lubi nas zaskakiwać wspaniałymi niespodziankami. Od czasu do czasu "przeczesuję" bowiem zasoby internetu w poszukiwaniu ciekawych informacjo dotyczących osiedla Wrzeciono. Zazwyczaj nic nowego się nie pojawia. A tu proszę, akurat 6 grudnia znajduję takie zdjęcia, o jakich niemal od zawsze marzyłem. Nasz osiedle w okresie budowy! Sami powiedzcie, jak tu nie wierzyć w świętego Mikołaja?! Zdjęcia są autorstwa Jarosława Tarania, którego już kiedyś tu "gościłem", zostały wykonane 16 sierpnia 1968 roku. Ale najciekawsze jest to, że pokazują północno-zachodni fragment osiedla, który do tej pory raczej rzadko gościł na moich łamach. Zdjęcia "cytuję" za pośrednictwem serwisu www.foto.karta.org.pl ( LINK ), który niniejszym bardzo gorąco polecam i reklamuję! Tysiące ciekawych zdjęć to prawdziwa kopalnia wiedzy o czasach minionych. Oczywiście przy takich przedsięwzięciach nie dziwią dr

A mogło być tak pięknie

Jak się okazuje co i rusz wyskakują "nowe", zdumiewające mapy osiedla Wrzeciono. Zdaje się, że zanim przystąpiono do budowy blokowiska istniało wiele ciekawych i zaskakujących niekiedy projektów, które wykorzystywano w różnych publikacjach do ilustrowania tezy o rozmachu budowlanym socjalistycznej Warszawy. Niestety z różnych względów niewiele z tego doczekało się realizacji. Rzućcie tylko okiem na poniższy plan pochodzący z książki Warszawa - o zniszczeniu i odbudowie miasta (Adolf Ciborowski, Wydawnictwo Polonia, Warszawa 1964, s. 318): Ciężko dopatrzeć się tu obecnego układu zabudowy osiedla i to nie tylko dlatego, że mapka jest źle zorientowana względem północy. Mamy tu bowiem do czynienia z projektem trochę z pogranicza science-fiction. Nie dziwi nas zarys stadionu w miejscu, gdzie obecnie znajduje się kościół, ani nawet trójkątne budowle obok (znane z innych planów, porównaj tutaj). Zdumiewające jest tu praktycznie wszystko - jakiś amfiteatr w okolicach ul. Lindego

5 lat na ulicy Przytyk

Kolejna porcja wspomnień - tym razem sprzed 15 lat. Niby niedawno, niby wszyscy to pamiętamy, a jednak... Zapraszam do lektury. e. Na ulicę Przytyk trafiłem przypadkiem w roku 1995. Kumpel wynajmował tu mieszkanie (2 pokoje) i potrzebował współlokatora, żeby „obniżyć koszty” najmu. Moje pierwsze wrażenie nie było powalające – reklamowane przez kumpla „zielone Bielany” okazały się dość ponurym, szarym blokowiskiem. Mieszkanie miało dwa przechodnie pokoje i maluteńką kuchnię, w której dwie osoby mieściły się z trudem. Ale byłem świeżo po studiach, rozpoczynałem pierwszą pracę, więc nie bardzo narzekałem. Perspektywa dojazdów z Nowego Dworu Mazowieckiego, gdzie mieszkałem do tej pory, też nie bardzo mi się uśmiechała, więc zgodziłem się bez większego namysłu. W tamtych czasach o osiedlu krążyły niesamowite legendy. Znajomi ze studiów, kiedy opowiadałem im, że mieszkam pod Hutą kiwali głową i pytali, czy jest strasznie i czy wychodzę po zmroku na ulicę. Oczywiście początkowo nie zapus

Gawęda o Wrzecionie

Jakiś czas temu opublikowałem listę książek i artykułów, w których pojawiają się "wrzeciońskie smaczki", a tu niedawno napisał do mnie maila w tej sprawie kolega Marcin z bloga Wczoraj i dziś ( LINK ), a następnie podesłał kilka bardzo ciekawych, a mnie do tej pory zupełnie nieznanych rzeczy. Zaczynamy od książki Lecha Chmielewskiego wydanej w 1987 roku pt. Przewodnik warszawski. Gawęda o nowej Warszawie. Autor w barwnym stylu opisuje w książce wszystkie warszawskie powojenne osiedla i przybliża ich historię. Na stronach 125-126 znajdujemy też opis osiedla Młociny, czyli obecnego Wrzeciona. Autor wyjaśnia we wstępie co to są Młociny właściwe, gdzie się znajdują i gdzie znajduje się omawiane osiedle. Dalej w kilku zdaniach opisuje wojenne dzieje lotniska bielańskiego. Następnie pisze o samym osiedlu: […] W latach sześćdziesiątych przystąpiono do budowy osiedla. Ta część Młocin, ich południowy kraniec, nosiła nazwę Brzeziny, co dowodzi, że był tu dawniej brzozowy lasek. […] W

Wrzeciono po zmroku

Choć Wrzeciono dość szybko pustoszeje wieczorową porą, warto jednak w letnią ciepłą noc wybrać się na romantyczny spacer ulicami osiedla. Tym bardziej, że jego mroki rozświetlają także neony. O nich właśnie chciałem tu w kilku słowach wspomnieć. Najbardziej popularne są zwykłe, podświetlane kasetony, ale znajdziemy tu także telebimy i neony z prawdziwego zdarzenia. Te ostatnie bardzo mocno podkreślają wielkomiejski charakter tej części Bielan. Oczywiście nie ma ich aż tak wiele, aby tworzyć osobną galerię tematyczną ze zdjęciami, ale za kilka lat, kto wie... Póki co, zamieszczam zdjęcia najciekawszych, moim zdaniem, reklam świetlnych, które możemy podziwiać na Wrzecionie spacerując po zmroku. Niestety, część świeci się tylko do godziny 21. Zaczynamy od pozycji numer 4: Apteka "Metro" - ul. Kasprowicza 68 17.08.2011. Fot. enejeio Numer 3 to Optyk - ul. Przy Agorze 13 C 17.08.2011. Fot. enejeio Numer 2 to neon umieszczony na Bielańskim Centrum Edukacji Kultura

JW 1159

Pisząc jakiś czas temu mój skromny artykulik o historii jednostki wojskowej na Wrzecionie (czytaj tutaj >> ), liczyłem po cichu, że odezwie się ktoś, kto miał "przyjemność" w niej służyć. Kiedy jednak zamejlował do mnie Czesław z Zielonej Góry, a następnie wysłał mi swoje wspomnienia, byłem wniebowzięty. Tekst i zawarte w nim informacje przeszły najśmielsze moje oczekiwania. Okazało się, że były dwie sąsiadujące ze sobą jednostki, a życie w nich, choć zza płotu jawiło się jako monotonne, obfitowało w ciekawe wydarzenia. Zresztą, żeby zanadto nie przedłużać, zapraszam do lektury. e. W kwietniu 1971 zostałem powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Trochę później niż mój rocznik (urodzeni w 1951), przez co sądziłem błędnie, że upiecze mi się w ogóle. Do wojska miałem stosunek wybitnie negatywny, a do przymusowej służby wojskowej w szczególności. Sympatyzowałem jak większość młodych ludzi wówczas z pacyfistycznymi ruchami zachodnimi związanymi z muzyką młodzi

Sam Przy Lasku

Choć sklep spożywczy na ulicy Przy Agorze 2 upadł kilka lat temu, ostatnio na stronach NAC pojawiły się bardzo ciekawe zdjęcia z okresu zaraz po jego otwarciu. Dzięki czujności Marcina K., który podesłał mi linka, niniejszym pozwalam sobie zaprosić wszystkich miłośników osiedla Wrzeciono na małą podróż w czasie. O samym sklepie i jego historii wiem niewiele - kilka razy robiłem tam zakupy w czasach, kiedy był to całodobowy, sprywatyzowany spożywczak. Potocznie sklep nazywano "Przy Lasku". Około 1966. Pawilon sklepowy na ulicy Przy Agorze 2. Grażyna Rutowska / NAC To tylko jedno ze zdjęć z zasobów NAC, jak widać blok przy Marymonckiej 143 będzie dopiero co tynkowany. Chcesz zobaczyć więcej, zapraszam >> tutaj. Mimo rozbiórki wielu pawilonów na osiedlu, ten chyba jest niezagrożony, miejsce nie nadaje się zbytnio pod zabudowę mieszkaniową. Obecnie mieszczą się tu: kiosk, jedyny na osiedlu kantor wymiany walut, lecznica dla zwierząt i przedsiębiorstwo taksówkowe. M

Gitowcy z Wrzeciona

Mieszkałem na Wrzeciono 52 i doskonale pamiętam wyścigi rowerowe opisane przez Darka Jukiela (czytaj tutaj). Uczestniczyłem w nich na składaku „Sokół”, którego dostałem na I komunię. Wtedy nie było dużego wyboru, jak dziś, ale i tak byłem z niego dumny. Były jeszcze rowery o nazwie „Karat” i już to wystarczało by wszczynać podwórkowe dywagacje, który model jest lepszy. W ogóle na naszym podwórku cały czas działo się coś ciekawego. Wielkimi wydarzeniami były pożary osiedlowego śmietnika, wywoływane celowo lub powstałe przez przypadek. Niezapomniany swąd i trzask pękającego dachu krytego eternitem dostarczał nam wielu emocji. Przy śmietniku, gdzie był  trzepak koncentrowało się życie towarzyskie starszych dzieci, bo maluchy siedziały raczej w piaskownicy. W śmietniku można było zawsze znaleźć coś ciekawego. Ludzie wynosili rozmaite rzeczy. Pamiętam książkę o majorze „Hubalu” tam znalezioną oraz tomiki tak zwanych „tygrysów”, książek o tematyce związanej z II wojną światową. Znalezienie

Cukiernia Piotra Kiljana

Oprócz cukierni Elsnerów, o której już pisałem jakiś czas temu (zobacz tutaj), na osiedlu Wrzeciono znajduje się druga cukiernia, której właścicielem jest Piotr Kiljan. Zlokalizowana jest w jednym z pawilonów handlowych "Na Górce" przy ulicy Wrzeciono 48 (między pocztą a biblioteką). Co ciekawe, w lokalu tym urzędował Elsner do czasu wybudowania własnej siedziby na ulicy Przy Agorze. Lokalizacja cukierni jest znakomita, zaciszny placyk, na którym mogą się bawić dzieci, bez obawy wyjścia na ulicę, zdecydowanie mniej ruchliwą niż Przy Agorze, zachęca do odwiedzin tym bardziej, że w sezonie działa przed lokalem niewielki ogródek z parasolami. Ilekroć zajdę tu w godzinach rannych zamawiam sobie podwójne espresso i chrupiący rożek z jabłkiem z francuskiego ciasta. Tuż obok jest kiosk, więc zaopatrzony w gazetę mogę zawsze zatrzymać się tu na chwilę i przyjemnie nastroić się na resztę dnia. Zresztą wpadam tu, ilekroć mam coś do załatwienia choćby na poczcie. Wypieki są znakomite,

Książki ważne i ciekawe

Ponieważ uzbierało się już trochę literatury dotyczącej osiedla Wrzeciono, postanowiłem uporządkować nieco tę wiedzę, a przede wszystkim zebrać do kupy i umieścić w jednym miejscu. Tak będzie chyba łatwiej korzystać w razie czego. Wybór pozycji jest subiektywny i oczywiście będzie stale dopełniany w miarę odkrywania, czy pojawiania się nowych tytułów. A zatem, co powinno się znaleźć w bibliotece każdego miłośnika Wrzeciona? Oto lista: - Chmielewski Lech, Przewodnik warszawski. Gawęda o nowej Warszawie , Omnipress, Warszawa 1987, s. 125-126.   Bardzo ciekawa książka w całości poświęcona nowym osiedlom warszawskim. Ustęp poświęcony osiedlu Młociny dotyczy po części Młocin jako takich, oraz historii lotniska bielańskiego. Część dotycząca terenu dzisiejszego Wrzeciona koncentruje się wokół tematu braku agory, mimo istnienia ulicy Przy Agorze, autor krytykuje również rozmach architektoniczny osiedla, niefunkcjonalną zabudowę, niską jakość materiałów budowlanych i brak terenów rekreacyjny

Wrzeciono moich działań

Nie tak dawno temu pisałem o krytycznych uwagach skierowanych pod adresem osiedla Wrzeciono (onegdaj Młociny), które pojawiły się zaledwie kilka lat po zakończeniu jego budowy (przeczytaj tutaj >>). Dziś prezentuję tekst nieco inny, którego Autor z nieskrywaną dumą i szczerą nostalgią wyraża się o naszym architektonicznym wrzeciońskim ciastku. e. Młociny Na przełomie lat 40-tych i 50-tych budowano kontrowersyjną hutę Warszawa. Powstał ogromny zakład przemysłowy zatrudniający wiele tysięcy pracowników. Zrozumiałą decyzją władz miasta stała się budowa w pobliżu największego w tym czasie zespołu mieszkaniowego. Zlokalizowano go pomiędzt tzw. Laskiem Bielańskim [właśc. Lindego — przyp. mój] a pasmem zieleni izolacyjnej huty oraz od ul. Marymonckiej do poszerzonej i przedłużonej u. Kasprowicza — głównego dojazdu do kompleksu hutniczego. Skupiono tu wielki potencjał wykonawczy i w ciągu stosunkowo krótkiego czasu (6 lat) zrealizowano ogromne osiedle o ponad milionowej kuba

Fabryczka

Stałym elementem wrzeciońskiego krajobrazu była na przełomie lat 60. i 70. tzw. Fabryczka. Zakład ten, produkujący elementy wielkopłytowe, z których budowano osiedle Wrzeciono, mieścił się dokładnie w miejscu budynków późniejszego hotelu robotniczego „Agora” i graniczył z teren Jordanka, na którym wtedy spędzaliśmy dużo czasu. Na ogrodzonej posesji zakładu znajdował się budynek z czerwonej cegły, taki starej daty, dość wysoki, w porównaniu do budynku mieszkalnego — sięgał bowiem mniej więcej 3 pietra wysokości. Na tyłach tej hali, aż do samego ogrodzenia przy Jordanku, ustawiony był specjalny balon, w którym także odbywała się sezonowa produkcja (zobacz foto >>). Miedzy Fabryczką a terenem Szkoły Podstawowej nr 263 był kawałek dzikiego terenu zarośniętego zielskiem, czasami korzystaliśmy z niego jako miejsca na ognisko, w którym piekło się ziemniaki. W tamtych czasach organizowaliśmy sobie czas w różny sposób, a głównym miejscem spotkań był podwórkowy trzepak. Tam też powstawały