Zakazy są po to, aby je łamać — mówi stara życiowa mądrość — ale w niczym to nie przeszkadza wszelkiej maści administracyjnym decydentom, zatroskanym o dobro mieszkańców Wrzeciona w wywieszaniu wciąż nowych tabliczek. Jak osiedle długie i szerokie, nie ma bodaj jednego nie otabliczkowanego budynku. Zakazy dotyczą tak istotnych dla lokatorów spraw jak cisza, czystość i poczucie estetyki wspólnie zamieszkiwanej przestrzeni. Jak istnienie zakazów przekłada się na życie codzienne — przyjrzyjmy się kilku przykładom. W wielu miejscach nie wolno wyprowadzać psów na trawnik. W efekcie mamy wszędzie psie gówna na chodnikach. Zakaz postawić jest łatwo, trudniej zbudować toaletę dla naszych czworonożnych przyjaciół, albo ustawić specjalnie oznakowane kosze i pojemniki z papieroowymi torebkami. W innych z kolei miejscach nie wolno dokarmiać ptaków, ale z tego też nikt nie robi sobie problemu. W końcu emeryci też mają prawo do przyjemnego spędzania czasu na ławce przed blokiem. Dzieciom i młodzieży