Przejdź do głównej zawartości

Kurza legenda osiedla Wrzeciono

Jedna z miejskich legend, odnosząca się także do Wrzeciona i krążąca po Warszawie w różnych wresjach, opowiada o pojawieniu się w powojennej stolicy nowej grupy ludności napływowej. W wersji wrzeciońskiej historia ta przedstawia się następująco:

Władze chciały bardziej "uklasowić" inteligencki Żoliborz i Bielany, więc zdecydowały o budowie Huty na obrzeżach dzielnicy. Decyzja ta miała charakter polityczny, a nie ekonomiczny. Do pracy w nowym zakładzie ściągano ludzi z całego kraju (niektóre wersje legendy precyzują, że głównie ze Śląska), kusząc ich przede wszystkim atrakcyjnymi warunkami socjalnymi. Wszystkim chętnym do pracy w Hucie przydzielano bowiem mieszkania w blokach dopiero co wybudowanego osiedla Wrzeciono. W pogoni za poprawą statusu materialnego i społecznego do stolicy tłumnie przyjeżdżali więc ludzie z biednych wiosek i zapadłych dziur. Legenda głosi, że jeszcze w latach 80-tych na Wrzecionie można było zobaczyć na balkonach szarych wieżowców wesoło pogdakujące kury.

Historię tę przypomniałem sobie pewnego dnia spacerując po ulicy Frygijskiej. W penym momencie moim oczom ukazał się bowiem taki oto widok:


4.08.2009. Fot. enejeio

Choć oczywiście każda legenda zawiera ziarnko prawdy, warto się zastanowić nie tylko nad jej prawdopodobieństwem, ale również nad znaczeniem i funkcją, jaką pełni. Migracja ludności wiejskiej do miast jest zjawiskiem typowym dla cywilizacji przemysłowej i dokonuje się z coraz większym natężeniem już od początków XIX wieku. Po roku 1945 propaganda komunistyczna postanowiła wykorzystać i kontrolować ten proces. W jej słowniku szybko pojawiło się określenie "awans społeczny", za którym kryły się takie pojęcia jak dostęp do szkół dla klasy pracującej, darmowa opieka zdrowotna, zagwatanrowane miejsce pracy, wreszcie darmowe mieszkania. W rzeczywistości jednak różnie z tym bywało. W gospodarce niedoborów mieszkanie było towarem specjalnego znaczenia. Nie rozdawano ich na lewo i prawo, a na "przydział" (kolejne ważne słowo ze słownika PRL) czekano niekiedy wiele lat. W pierwszej kolejności otrzymywali go członkowie partii, oraz pracownicy strategicznych resortów: esbecy, milicjanci, żołnierze. Trudno sobie jakoś wyobrazić, że każdy, kto zgłosił się do pracy w Hucie z miejsca otrzymywał mieszkanie. Z pewnością dotyczyło to kadry wysoko wykwalifikowanej, ale czy także wszystkich szeregowych robotników?
Osiedle Wrzeciono zaczęto zasiedlać mniej więcej od roku 1965, w tym czasie Huta obchodziła 10-lecie swojego istnienia. Robotnicy zatem przez te 10 lat gdzieś już musieli mieszkać. Prawda jest taka, że hutnicy mieszkali rozsiani po różnych częściach całej dzielnicy Bielany a na Wrzecionie zajmowali raptem kilkanaście bloków. Osiedle wybudowano nie tylko dla Huty, ale również na potrzeby zwykłych mieszkańców Warszawy.
W decydującym jednak stopniu prawdziwość tej miejskiej legendy podważa czynnik socjologiczny. Osoba, która migruje ze wsi do miasta, ucieka przede wszystkim od wiejskich realiów — od wody noszonej ze studni, od pieca opalanego węglem, a także od kur, świń i krów, którymi się trzeba zajmować. Mentalnie taka osoba może tkwić w wiejskich przyzwyczajeniach (np. rzucanie papierków na ziemię), ale kur nie będzie hodował w bloku na balkonie, bo to przecież żaden awans. Fałszywe jest także miejskie wyobrażenie o życiu na wsi. Co jak co, ale w wiejskim gospodarstwie bezwzględnie przestrzega się zasady, że zwierzęta nie mają wstępu do domu, i dotyczy to nawet psów, kotów czy świnek morskich. Mam tu na myśli prawdziwe wioski, których mieszkańcy utrzymują się z tzw. rolnictwa.

Dlaczego zatem taka legenda powstała i czemu miała służyć? Miejskie legendy mają budzić u słuchaczy pewnego rodzaju emocje i prowokować do określonych komentarzy. Jednocześnie zawierają w sobie treść anegdotyczną, na tyle atrakcyjną, że chętnie są przekazywane dalej. Opowieść o kurach na balkonie ma wymiar uniwersalny i nie dotyczą wyłącznie Wrzeciona. Pojawia się w różnych miastach, w różnych dzielnicach, czasem łącznie ze świnią w wannie i ziemniakami w tapczanie. Nowi przybysze wkraczający w nasze otoczenie naruszają ustalony porządek rzeczy, a to rodzi czasem pewnego rodzaju lęk pomieszany z zazdrością i pogardą. Wersja legendy odnosząca się do Wrzeciona ma za zadanie objaśniać à rebours fenomen osiedla, deprecjonować jego status, ale też w żartobliwy sposób rozładowuje negatywne emocje, jakie budzi sama Huta, socjalistyczna architektura mieszkaniowa a przede wszystkim kwestia napływu nowych mieszkańców do stolicy. Wrzeciońskie kury doskonale wpisują się w przeciętne wyobrażenie o peerelowskim blokowisku i w świadomości zbiorowej współtworzą obraz osiedla biednego, napoły dzikiego i niepełnowartościowego. W jego ramach mieści się również opowieść o pasących się na Wrzecionie krowach, ale to już całkiem inna legenda...

e.

Komentarze

Najpopularniejsze posty

Historia osiedla Wrzeciono

Bar Hutnik

Wrzeciono od A do Z

Krytycznie o osiedlu Wrzeciono

Młociny Południowe?